KOLEJNE MIEJSCA ODKRYTE…
Poniedziałek inny niż wszystkie, bo… ruszyliśmy w drogę! Już kolejny raz udało się nam i naszym wspaniałym wychowawczyniom, opuścić szkole mury na dłużej i spędzić je na nauce, ale i na świetnej zabawie! Tym razem spędziliśmy cztery dni na samym skraju Polski, w Górach Stołowych, nocując w Lewinie Kłodzkim. Wszyscy zapewne są ciekawi co robiliśmy, więc zacznijmy od początku, cofając się do wyjazdu 26 października… Przeżyjmy to jeszcze raz!
Dzień 1.
Pierwszym punktem naszej wycieczki była kopalnia złota w Złotym Stoku. Poznaliśmy tam historię kopalni, dawne metody wydobywania tego cennego kruszca oraz wszelkie o nim ciekawostki. Zwiedzanie urozmaicił nam spacer po wy drążonych niegdyś tunelach, a zakończyliśmy go wyjazdem na powierzchnię „kopalnianym expressem”. Mimo późnej pory dotarliśmy do Lewina Kłodzkiego zmęczenia podróżą oraz pierwszymi atrakcjami.
Dzień 2.
Kolejny świt, kolejne miejsca do odkrycia. Wtorek zaczęliśmy od przejechania granicy. W Czechach czekało na nas Skalne Miasto. Razem z przewodnikiem podziwialiśmy wspaniałe rzeźby Matki Natury. Tu pod górkę, tam schodki w dół… Przeciskaliśmy się, wspinaliśmy i wdrapywaliśmy, by w końcu przystanąć, żeby uspokoić oddech podziwiając te niezapomniane widoki. Udało nam się także przepłynąć jezioro wśród wiekowych skał Adrspach. Następnym przystankiem naszej podróży była Kaplica Czaszek w Czeremnej. Jak nazwa wskazuje, zbudowana jest z ludzkich szczątków-głównie ofiar wojen na Ziemi Kłodzkiej.
Wieczorem nie mogło zabraknąć atrakcji, więc postawiliśmy na klasykę współczesnych rozrywek- dyskotekę. Wydawałoby się, że zmęczeni nie damy rady, ale… do późnego wieczora królowaliśmy na parkiecie.
Dzień 3.
I znów „wesoły autobus” ruszył na południe, a mianowicie na podbój stolicy Czech- Pragi. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Katedry Św. Wita, Wojciecha i Wacława, przechodziliśmy między innymi przez ogrody senatu oraz Most Karola. Według mapy przeszliśmy jedynie 7 km, choć nogi podpowiadały całkiem co innego, a to była jedynie namiastka tego, co mogliśmy podziwiać w czeskiej stolicy. Późny powrót do pensjonatu nie przeszkodził nam w planach na ostatni wieczór, czyli po prostu cieszyliśmy się swoim towarzystwem.
Dzień 4.
Czas pędzi jak szalony – wstajemy, a tu już trzeba wracać… Z żalem pożegnaliśmy nasze piękne Góry Stołowe. Nie ubolewaliśmy długo, bo nim się obejrzeliśmy przyszło nam spacerować po Wrocławskiej Starówce. Zainteresowani zajęli się poszukiwaniem sławnych wrocławskich krasnali, a reszta oczarowana pięknem tego miasta, przyglądała się charakterystycznym barwnym kamienicom. Ostatnie zdjęcia, ostatni spacer, ostatnie wspólne śpiewanie… Wszystko ostatnie, no może nie do końca… Część z nas już się szykuje na kolejną taką wyprawę. Góry- były, teraz kolej na Mazury, albo nad Bałtyk… Trochę daleko, ale co to dla nas? Dla podróżników ze Zduńskiej Dąbrowy!!!